Jak fikają Szwedzi.

Jest kilka takich słów w języku Szwedzkim, które są nieprzetłumaczalne. Jednym z nich jest fika. 

Nie da się naprawdę poznać Szwecji nie „fikając”. Ale cóż to jest właściwie? Wbrew temu jak to brzmi w polskich uszach, fika nie ma nic wspólnego z jakimkolwiek brykaniem. Fika  to zjawisko kultowe, stały i nieodzowny element codzienności, który jest tak święty, że ma nawet przypisany sobie czas we wszystkich zakładach pracy.

Do fikania konieczna jest kawa i coś słodkiego. Zasiadamy sobie w towarzystwie i popijamy i pogryzamy. Fika bez przekąski nie istnieje. Wtedy to już tylko zwykła przerwa na kawę. Natomiast jeśli ktoś woli herbatę lub sok to jak najbardziej może sobie taką alternatywę zaserwować. Zwłaszcza jeśli w towarzystwie są dzieci (sic! w Szwecji dzieci NIE piją herbaty).

Jeśli jesteśmy w pracy, to fikamy zazwyczaj koło dziesiątej a popołudniu koło wpół do trzeciej. Fikamy wtedy krótko, około kwadransa i wracamy do pracy. Natomiast w dni wolne to już inna bajka. Fikanie ekstreamalne, specjalność starszego pokolenia to sport wyczynowy. Należy przygotować siedem rodzajów ciasteczek, zasiąść do stołu i fikać długo i szczęśliwie… o ile przestrzegasz reguł  fikania. A jest ich trochę… Ale o tym przy innej okazji.

A tym czasem – miłego fikania!

 


Dodaj komentarz